Serwis świadomych rodziców radosnych dzieci

Lekarze o badaniu jakości nasienia

Zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami wybraliśmy się z Pawłem i jego wynikami do mojego ginekologa. Trochę się stresowałam, że odeśle Pawła na leczenie, a ja nadal nie będę diagnozowana. Tymczasem opinia mojego lekarza była zadziwiająca.

Z mocno bijącym sercem weszliśmy do gabinetu. Następnie czekaliśmy chwilę aż lekarz przypomni sobie moją "historię choroby". Tymczasem wyjęłam wyniki badania nasienia. Ginekolog poprzyglądał im się kilka minut i ku naszemu zaskoczeniu stwierdził, że wszystko jest w porządku z nasieniem Pawła. Jedynym problemem mogłaby być bliska normy, mała żywotność plemników. Jednakże przy stwierdzonej bardzo dużej liczbie plemników nie powinno to być przeszkodą w zapłodnieniu.

Następnie lekarz obejrzał moje ostatnie wykresy (w tym jeden z października z wyraźną fazą niższych i wyższych temperatur) i stwierdził, że w tym cyklu powinniśmy zostać rodzicami - co w praktyce się nie stało.
Zalecił mi więc Clostilbegyt, który ma wspomóc jajeczkowanie. Mam go brać przez 5 dni po jednej tabletce dziennie od 5 dnia cyklu. Owulacja ma wystąpić między 16 a 24 dniem cyklu. Kurację mam rozpocząć w styczniu. Ciekawe, czy tak będzie w praktyce?

Zostałam jeszcze pouczona, że nie jest wskazane, aby Clostilbegyt stosować kilka cykli pod rząd. Między jedną a drugą kuracją należy odczekać co najmniej 3 miesiące.

W związku z tym na razie Paweł idzie na posiew nasienia i liczymy na siłę natury. Jak się nie uda w grudniu, to od stycznia rozpoczynam branie Clostilbegytu.